Odszkodowanie za potrącenie przez pociąg.

Potrącenie przez pociąg
Na torach też trzeba być ostrożnym

Kolej od dosyć dawna nie cieszy się w naszym kraju zbyt dobrą opinią, choć ten stan rzeczy starają się odmienić kolejne rządy, jednak raczej z mizernym skutkiem. Malejąca liczba połączeń, zwłaszcza regionalnych, fatalne warunki jazdy i koszmarne opóźnienia sprawiają, że do reszty straciliśmy zaufanie do tej formy transportu. Przez fatalny stan torów wypadki z udziałem pociągów zdarzają się częściej niż kiedyś, choć trzeba przyznać, że jest to i tak najbezpieczniejsza forma transportu. O tym, czym mogą grozić  zaniedbania przy utrzymaniu torów, mieliśmy kiedyś okazje przekonać się w przypadku sprawy o odszkodowanie za potrącenie przez pociąg.

 

Naszym klientem w tej sprawie był Pan Tomasz zwany często Tomkiem. Był trzydziestoletnim mężczyzną mieszkającym w jednym z polskich miasteczek. Urodził się z łagodnym upośledzeniem umysłowym i nie był też zbyt sprawny fizycznie. Jego ojciec odszedł dawno temu, a matka była mocno schorowaną starszą kobietą, która kiedyś pracowała jako pracownica sklepu. Razem z synem utrzymywali się ze skromnej renty i emerytury, które po zakupieniu leków ledwo starczyły na przeżycie.  Tomek nie pracował, choć czasem udawało mu się dostać jakąś drobną robotę za parę złotych, jednak takie okazje nie zdarzały się zbyt często. Miejscowość była bardzo biedna, jedynymi źródłami utrzymania był skup grzybów i owoców leśnych oraz ośrodek turystyczny, ale większość młodych ludzi wyjechała do dużego miasta w poszukiwaniu lepszej przyszłości. Nasz przyszły klient nie mógł sobie na to pozwolić. Skończył tylko obowiązkową edukację, i choć nie był ubezwłasnowolniony, to nie odznaczał się zbyt wielką zaradnością życiową. Był bardzo naiwny, nie do końca pojmował wartość pieniędzy, dlatego też jego matka nie pozwoliłaby mu samemu zamieszkać w mieście z dala od niej. Tak więc Pan Tomasz żył w swoim miasteczku spokojnie, ale bez jakichkolwiek perspektyw na odmianę swego losu. Nie narzekał jednak. Był zadowolony z życia jakie prowadził. Marzył czasem o tym, że jeśli opuści dom, to zostanie kimś ważnym i sławnym, raz nawet „uciekł” spod kurateli matki, ale zaraz wrócił do domu, po tym jak wydał większość pieniędzy w barze z hamburgerami i już więcej nie usiłował szukać szczęścia w mieście.

 

Jedną z jego ulubionych rozrywek było przesiadywanie na nieczynnej już stacji kolejowej, gdzie czasem czasem przejeżdżały pociągi, choć już niezbyt często. Niegdyś tutaj się zatrzymywały, ale liczba pasażerów była na tyle mała, że władze spółki obsługującej tę trasę uznały, że nie warto zatrzymywać się na stacjach pośrednich. Jednak połączenie nie zostało zlikwidowane z powodów politycznych. W każdym razie Pan Tomasz nieraz czekał na peronie i w duchu liczył, że pociąg się tu zatrzyma jak w dawnych czasach, gdy wierzył, że jutro może przynieść coś nowego. Gdyby tylko wiedział co tak naprawdę przyniesie przyszłość… Że czeka go potrącenie przez pociąg…

 

Tamtego dnia gdy doszło do tragedii Pan Ryszard, był  maszynistą kierującym lokomotywą, która ciągnęła wagony na połączeniu przechodzącym przez miejscowość, w której mieszkał Pan Tomasz. Nie była to najpopularniejsza trasa wśród pracowników kolei, bowiem trakcja kolejowa była w bardzo złym stanie, zmuszając kierujących pociągiem do niezwykle powolnej i ostrożnej jazdy. Nie miał poczucia, że wykonuje jakąś ważną pracę, wręcz przeciwnie, pociągiem zazwyczaj w każdą stronę jechało ledwie kilka osób. Być może było w tym pomyślne zrządzenie losu, bowiem gdyby pasażerów było więcej, to doszłoby nie tylko do potrącenia przez pociąg, ale znacznie poważniejszej tragedii. Ten przewóz nie różnił się niczym od wielu poprzednich, aż nagle pociąg wypadł z torów. Na szczęście Pan Ryszard nie jechał zbyt szybko, więc po pobieżnych oględzinach nie dostrzegł wśród pasażerów nikogo rannego, ale gdy tylko otworzył drzwi, usłyszał przerażający ludzki wrzask. Zaraz dojrzał Pana Tomasza, którego nogi zostały przygniecione przez wykolejony pojazd. Wezwano karetkę i zespół ratowników medycznych. Nogi trzeba było amputować na miejscu.

 

Nasz przyszły klient obudził się w szpitalu, i ku swemu przerażeniu odkrył,  że w wyniku potrącenia przez pociąg utracił nogi. Jedna była amputowana poniżej kolana, druga w okolicach stopy. Przez ponad dwa miesiące nogi goiły mu się w szpitalu. Potem wypuszczono go do domu, gdzie nawet nie miał najprostszego wózka inwalidzkiego. Nie było ich stać na zakup odpowiedniego sprzętu. Po jakimś czasie udało się jego matce wypożyczyć wózek z wypożyczalni sprzętu dla niepełnosprawnych i rozpoczęła staranie się o nowy wózek i protezy. Inne rzeczy takie jak remont łazienki, rehabilitacja  czy pomoc psychiatryczna pozostawały kompletnie poza ich zasięgiem. Szczególnie ta ostatnia była tej rodzinie bardzo potrzebna, Pan Tomasz nabawił się różnorakich lęków. Bał się głośnych dźwięków i szybko jadących samochodów, zwyczajnie też nie lubił już opuszczać domu. Uzależnił się również od środków przeciwbólowych. Popadł w depresję i stracił wszelką chęć do życia. Jego matce też coraz trudniej było opiekować się swym podwójnie niepełnosprawnym synem. Dopiero od znajomej urzędniczki pracującej w opiece społecznej dowiedziała się o kancelarii odszkodowawczej, która mogłaby jej pomóc. Mowa oczywiście o Powszechnym Zakładzie Odszkodowań. Z pomocą wspomnianej urzędniki skontaktowała się z naszymi prawnikami. Szybko zorientowaliśmy się o co w tej sprawie chodzi i zgodziliśmy się pomóc jej synowi. Trochę nam zajęło zorientowanie się w organizacji spółek kolejowych i wysłaliśmy do  odpowiedniego ubezpieczyciela zawiadomienie o konieczności wypłaty odszkodowania. Długo czekaliśmy nim otrzymaliśmy odpowiedź, ale oferta  jaką nam przedstawiono jako odszkodowanie za potrącenie przez pociąg wynosiła tylko 10.000.00 tyś zł. Było to o wiele za mało więc zgłosiliśmy sprawę do sądu.

 

W sądzie prawnicy firmy ubezpieczającej kolej starali się schować za labiryntem powiązań spółek kolejowych aby rozmyć odpowiedzialność. Starali się także oczernić naszego klienta, posuwając wręcz do insynuowania, że sam wskoczył pod pociąg, co było całkowitym przeinaczeniem faktów. Po naszej stronie stanęli pracownicy firmy kolejowej, którzy opisali dokładnie prawdziwy przebieg wydarzeń i to, w jakim stanie były tory.

 

 

W końcu w ramach odszkodowania za potrącenie przez pociąg przyznano 80.000.00 zł i 3.000.00 zł comiesięcznej renty.