Odszkodowanie za wypadek podczas jazdy autobusem

Wypadek podczas jazdy autobusem
Komunikacja publiczna nie jest całkiem bezpieczna.

Komunikacja publiczna jest chyba najbezpieczniejszą formą podróżowania, przynajmniej w krajach bogatej północy. Nawet tam, gdzie drogi są w opłakanym stanie, a może właśnie zwłaszcza tam, autobus wydaje się być tym środkiem transportu, który pozwoli nam uniknąć jakiegokolwiek przykrego zdarzenia. Bywa jednak i tak, że wypadek spotka nas w czasie jazdy autobusem. Zazwyczaj nie niosą one za sobą bardzo poważnych konsekwencji, lecz nie zawsze tak jest, o czym łatwo możemy się przekonać, jeśli przypomnimy sobie kilka wydarzeń z ostatnich lat. Wystarczy jednak nawet pozornie nieszkodliwe hamowanie, aby uczynić z nas osoby niepełnosprawne lub przynajmniej długotrwale przykuć do szpitalnego łóżka. Jedno poślizgnięcie się lub uderzenie głową w twardą powierzchnię może nas pozbawić zdrowia. W takich przypadkach bardzo trudno ustalić, kto był winny i powinien być odpowiedzialny za wypłacenie odszkodowania za wypadek podczas jazdy autobusem, Przyda się wtedy pomoc profesjonalnej kancelarii adwokackiej takiej jak Powszechny Zakład Odszkodowań. Pomogliśmy już wielu ludziom poszkodowanych w wypadkach związanych z podróżowaniem komunikacją publiczną.  Oto historia jednego z nich.

 

Pan Zdzisław był niegdyś spawaczem pracującym w jednej z polskich hut. Został stosunkowo wcześnie emerytem z powodu pogarszających się problemów ze wzrokiem.  Jako młody emeryt prowadził raczej spokojny tryb życia. Ożenił się, ale niedługo przed emeryturą jego żona zmarła w wyniku tętniaka. Nie mieli dzieci i jedyną rodziną pana Zdzisława pozostawał młodszy brat Witold i dwie siostry, Anastazja oraz Antonina. Z całą trójką utrzymywał bardzo ścisłe relacje i odwiedzał ich kiedy tylko mięli czas. Bardzo mu to ułatwiał fakt, że w ich rodzinnym mieście wszyscy renciści i emeryci mięli duże zniżki na przejazdy autobusowe. więc bez problemu był w stanie sobie pozwolić na częste odwiedziny u krewnych. Pomagał w opiece nad dziećmi a i niekiedy w remontach, więc jego wity, choć częste, były bardzo lubiane.

 

Mijało już piąty rok od kiedy przeszedł na emeryturę.  Wzrok Pana Zdzisława nie pogorszył się znacząco, w ogóle musiał przyznać, że cieszył się świetnym zdrowiem. Nic nie zapowiadało, że niedługo przyjdzie mu starać się o odszkodowanie za wypadek podczas jazdy autobusem. Dzień  był wprawdzie pochmurny, ale była to druga połowa listopada, więc taka pogoda nikogo nie dziwiła. Warunki do jazdy były jednak dobre. Pan Zdzisław jechał  odwiedzić swojego brata.

 

W tym samy czasie Bogdan, kierowca samochodu dostawczego bardzo się spieszył się. Miał poważny powód, przewoził właśnie bardzo kosztowne, i przy tym trudne do przechowywania, leki. Jeśli coś by im się stało, jego firma, a więc pośrednio i on, poniosłaby bardzo poważne konsekwencje. Nie mógł sobie pozwolić nawet na chwilę zwłoki, co niestety doprowadziło do tragicznych wydarzeń. Pan Bogdan bowiem postanowił w pewnej chwili zaryzykować i przejechać przez skrzyżowanie na czerwonym świetle, które dopiero co się zapaliło. Gdyby się tak nie spieszył, to być może nikt nie płaciłby odszkodowania za wypadek podczas jazdy autobusem. W tej samej chwili bowiem z prawej wyjechał autobus, którego pasażerem był pan Zdzisław. Kierowca większego pojazdu aby nie staranować samochodu dostawczego skręcił ostro w bok i gwałtowanie zahamował, podobnie uczynił Pan Bogdan. Cudem uniknięto bardzo poważnego karambolu. Obaj kierowcy zatrzymali się, aby poczekać na policję. Dopiero po kilku chwilach jeden ze współpasażerów zdał sobie sprawę, że pan Zdzisław siedzi nieprzytomny na swoim siedzeniu. Nasz przyszły klient uderzył się głową o kant oparcia w czasie zdarzenia. Wezwano więc pogotowie i poszkodowany został odwieziony do szpitala, podczas gdy policja zajęła się Panem Bogdanem.

 

Przebudzenie Pana Zdzisława było wyjątkowo traumatyczne. Choć otworzył oczy, to ujrzał jedynie ciemność. Przerażony zaczął krzyczeć, aż personel szpitala go nie uspokoił. Po wizycie lekarskiej usłyszał, że jego siatkówka uległa odklejeniu. Mówiąc w skrócie, utracił wzrok! Po za tym głównym urazem doznał także pęknięcia czaszki, więc musiał zostać w szpitalu na kilka tygodni aby ustalono cze nie doznał uszkodzeń neurologicznych oraz żeby jego rany się zagoiły. Nie cieszył się jednak z powodu powrotu do domu. Utracił wzrok i stał się osobą zupełnie zależną od innych. Choć jego rodzeństwo obiecało, że będzie się nim opiekować, to jednak utrata wzroku zupełnie pozbawiła go chęci do życia. Popadł w ciężką depresję, miewał nawet myśli samobójcze. Musiał więc prywatnie udać się na terapię psychiatryczną, co nadwerężyło jego i tak skromne zasoby finansowe. Stan psychiczny Pana Zdzisława nieco się poprawił po tym, jak dowiedział się, że istnieją metody, aby choć częściowo przywrócić mu wzrok. Niestety, termin operacji miał wyznaczony dopiero za dwa lata, a forma leczenia jaką refundował NFZ nie była najskuteczniejsza. Wtedy właśnie zdał sobie sprawę, że powinien zacząć się starać o odszkodowanie za wypadek podczas jazdy autobusem. Nie wiedział jeszcze jak tego dokonać.

 

Pomoc przyszła ze strony jego brata. Nieco przypadkiem dowiedział się od znajomego, który przeżył poważny wypadek, że istnieje kancelaria odszkodowawcza, która pomaga ludziom w takiej sytuacji jak Pan Zdzisław. Nazywa się ona Powszechny Zakład Odszkodowań Pomógł bratu nawiązać z nami kontakt. Nasi prawnicy wysłuchawszy historii pana Zdzisława obiecali mu pomóc, najpierw jednak musieli ustalić, kto jest winny nieszczęściu jakie go spotkało i kto powinien zapłacić odszkodowanie za wypadek podczas jazdy autobusem. W końcu doszli do wniosku, że był to Pan Bogdan, bowiem to on nieprzepisowo prowadził w chwili, gdy przydarzył się wypadek. Skontaktowaliśmy się z ubezpieczycielem jego, już wtedy byłego, pracodawcy i wysłaliśmy zawiadomienie o konieczności wypłaty odszkodowania. Ten jednak odmówił i sprawa musiała trafić  do sądu.

 

Najtrudniejsze w tej sprawie było wykazanie osoby odpowiedzialnej za tragedię, jaka spotkała Pana Zdzisława. W istocie, nawet my początkowo mieliśmy z tym problem. Jednak to Pan Bogdan wykazał się karygodnym zachowaniem. Bardzo poważnie złamał wiele przepisów ruchu drogowego, w wyniku czego sam stracił pracę i prawo jazdy. Złożył przed sądem zeznania biorąc na siebie całą winę. Sąd nie dopatrzył się winy u kierowcy autobusu, który uczynił wszystko co mógł, aby uchronić swych pasażerów.

 

Sąd w końcu zasądził odszkodowanie za wypadek podczas jazdy autobusem w wysokości 100.000.00 zł.