Odszkodowanie za utratę ręki w pracy

Odszkodowanie za utratę ręki w pracy
Tartak to bardzo niebezpieczne miejsce

Praca często nadaje sens naszemu życiu, choć nieraz na nią narzekamy. Opowiadamy rodzinie i znajomym jak bardzo jej nienawidzimy i jak marzymy o tym aby ją zmienić. Czasem mamy rację, bo zdarza się, że nasza praca wyniszcza nas psychicznie lub fizycznie. Mimo to, z reguły cieszymy się z tego, że mamy gdzie pracować, ponieważ w innym przypadku zwyczajnie nie będziemy w stanie żyć na godnym poziomie, najwyżej pozostanie nam nędzna wegetacja. Czasem jednak wykonując naszą pracę możemy stać się ofiarą tragedii takiej jak śmierć i kalectwo. Taki smutny los spotkał klienta naszej warszawskiej kancelarii adwokackiej, która pomogła mu uzyskać odszkodowanie za utratę ręki w pracy.

 

Pan Marian mieszkał w niewielkim miasteczku w województwie lubuskim. Miejscowość bardzo źle przeszła okres transformacji i upadek tutejszego PGR’u. Wielu mieszkańców żyło z  rent, emerytur i różnego rodzaju zasiłków, a także dorabiało sprzedażą grzybów obficie rosnących w pobliskich lasach. Kto był w stanie, ten wyjeżdżał do Niemiec na pracę przy zbiorach, ale było to zajęcie niezwykle ciężkie, choć dobrze płatne. Jedynym znaczniejszym pracodawcą był tartak. Tam właśnie był zatrudniony Pan Marian. W czasie gdy wydarzyła się opisywana tragedia miał dwadzieścia trzy lata. Był uczniem miejscowej szkoły zawodowej, a pierwszą pracę rozpoczął jeszcze przed jej ukończeniem. Od osiemnastego roku życia był pracownikiem tartaku. Ojciec porzucił go gdy był jeszcze dzieckiem, a matka wyjechała do Belgi pracować przy opiece nad osobami starszymi tuż po tym, jak osiągnął pełnoletność. Paradoksalnie, to Pan Mariusz musiał opiekować się swoją babcią, która z powodu zaawansowanej cukrzycy straciła nogi. Dlatego nasz klient nie mógł opuścić rodzinnej miejscowości, mimo to, starał jakoś sobie ułożyć życie. Odkładał pieniądze na otwarcie własnej lokalnej winiarni. Już od jakiegoś czasu wytwarzał niewielkie ilości tego trunku na własne potrzeby, choć do przekształcenia tego hobby w prawdziwy biznes była jeszcze długa droga. Niestety, okoliczności, które doprowadziły do tego, że musiał walczyć o odszkodowanie za utratę ręki w pracy przekreśliły na zawsze te plany.

 

Tamtego dnia, który na zawsze zapisze się tragicznie w życiu Pana Mariana, przyszedł on do pracy na pierwszą zmianę. W tartaku pracował przy obsłudze maszyny tnącej drewno. Już od dłuższego czasu skarżył się na to, że pracuje ona nieregularnie, często się zacina lub odwrotnie, nagłymi zrywami ciągnęła drewno. Sprawę zgłaszano do techników, ale ci mieli ograniczone możliwości naprawy maszyny. Praca nie mogła zostać wstrzymana z uwagi na dużą ilość zamówień, które musiały być zrealizowane jak najszybciej z powodu niepewnej sytuacji finansowej zakładu. Pan Marian musiał więc pracować ze zdwojoną czujnością. Niestety, pod koniec zmiany zmęczenie dało o sobie znać. Naszemu klientowi drgnęła ręka. Na samym początku nawet nie poczuł bólu. O tym, że stało się coś strasznego wyczytał z twarzy kolegów. Spojrzał na swoją rękę i zobaczył jedynie krwawiącą ranę w miejscu dłoni. Dopiero teraz dał sobie sprawę z tego co się stało… I w ten sposób nasz klient stał się ofiarą wypadku, przez który musiał walczyć o odszkodowanie za utratę ręki.

 

Pana Mariana odwieziono do szpitala gdzie zajęto się jego raną. Niestety, nie rokowała ona szansy na przyszycie utraconego fragmentu, Goiła się długo, a kikut jaki wyglądał wyjątkowo nieestetycznie. Po  tygodniu nasz klient wrócił do domu. Od samego początku było pewne, że nie będzie w stanie powrócić do dawnej pracy. Niestety, odnalezienie innego zajęcia nie wchodziło w jego przypadku w rachubę. W mieście nie było pracy nawet dla osób zdrowych i sprawnych fizycznie. Zmuszony podjąć jak najwcześniej pracę, Pan Marian pozbawił się możliwości kontynuowania edukacji, choć trzeba pamiętać, że zmusiła go do tego trudna sytuacja życiowa. Jego babcia na wieść o tym co się przytrafiło jej wnuczkowi, trafiła do szpitala z podejrzeniem zawału. Okaleczony Pan Marian miał poważne problemy ze sprawowaniem nad starszą kobietą opieki w stopniu takim jak dawniej, ale mimo to nie oddał jej do domu starców. Kontakt z matką miał nadal bardzo ograniczony, twierdziła ona, że nie jest w stanie powrócić do domu, aby zająć chorym synem. Przesłała jedynie nieznaczną sumę pieniędzy na jego konto. Pan Marian uznał, że został praktycznie sam, skazany jak wielu jego rówieśników na marną egzystencję, utrzymując się z renty i zasiłków. Jednak tak bardzo się mylił! U swego znajomego dowiedział się o istnieniu naszej kancelarii odszkodowawczej i szybko nawiązał kontakt z naszymi prawnikami. Ci natychmiast się zorientowali w sytuacji i przekonali Pana Mariana, że powinien starać o odszkodowanie za utratę ręki w pracy.

 

Nasi prawnicy z warszawskiej kancelarii adwokackiej wysłali zawiadomienie do ubezpieczyciela dawnego zakładu pracy naszego klienta, ten zaoferował odszkodowanie w wysokości 15.000.00 zł. Jednak zważywszy na problemy, jakie teraz stawiało życie przez Panem Marianem, który przecież już do końca życia będzie musiał się zmagać z własnym kalectwem, uznaliśmy ową kwotę za odszkodowanie za utratę ręki w pracy  za zbyt niską i skierowaliśmy sprawę do sądu.

 

Oczywiście, nie łatwo było wygrać z zakładem pracy. Nie chciano wypłacać odszkodowania nie tylko ze względu na wysoką jego sumę, ale też z powodu obawy przed tym, że w razie podobnych wydarzeń w przyszłości następni poszkodowani mogą być bardziej zdeterminowani w walce o to, co im się należy. Usiłowano obarczyć naszego klienta winą za wypadek. Forsowano tezę, że był pracownikiem nieuważnym i niekompetentnym, a jedynym błędem jego pracodawcy było zatrudnienie kogoś takiego. Usiłowano nawet insynuować, że Pan Marian jest alkoholikiem i regularnie przychodził do pracy w stanie wskazującym. Nie potrafili jednak przedstawić żadnych dowodów na poparcie swoich słów. Brakowało nagrań z kamery przemysłowej, co sąd uznał za argument przemawiający na korzyść poszkodowanego, bowiem dostarczenie takich nagrań jest w podobnym przypadku koniecznością. Innym dowodem, nie licząc zeznań biegłych, którzy w większości poparli prawdziwą wersję wydarzeń, był fakt, że kilka dni po wypadku, maszynę, na której pracował nasz klient, oddano do remontu.

 

W końcu prawnikom naszej kancelarii odszkodowawczej udało się wygrać odszkodowanie za utratę ręki w pracy w wysokości 60.000.00 zł