Odszkodowanie za potrącenie na przejściu dla pieszych

Odszkodowanie za wypadek komunikacyjny
Kierowcy nie zawsze pamiętają o zwalnianiu na przejściu dla pieszych

Nie sposób przewidzieć tego, co przyniesie następny dzień. Może on być  zarówno szczęśliwy i sprawiać, że jutro jawi nam się w jasnych barwach jak i tragiczny, niszczący naszą wiarę w sens  egzystencji. W istocie każda, nawet najbardziej  błaha decyzja jaką podejmiemy może zaważyć na naszej przyszłości, o naszym życiu i śmierci. Dziś opowiemy Wam o pewnej sprawie o odszkodowanie za wypadek komunikacyjny, w której to dosłownie sekundy zadecydowały o tym, że życie pewnej matki i jej dziecka zmieniło się na zawsze.

Na potrzeby niniejszego tekstu imiona i inne dane osób związanych ze sprawą zostały zmienione.

 

Przenieśmy się do pewnego miasta w środkowej Polsce. Jest ciepła jesień, podczas której człowiek zapomina o powoli zbliżającej się zimie. Pani Małgorzata odprowadzała czteroletnią córkę Irenkę do przedszkola, gdzie dziecko miało spędzić dzień, podczas gdy jego mama uda się do pracy w biurze księgowym. Nie przypuszczały, że najbliższe miesiące, a nawet lata upłyną im na walce o zdrowie oraz o odszkodowanie za wypadek komunikacyjny. W chwili, gdy Pani Małgorzata prowadziła swe dziecko przez przejście dla pieszych, Pan Eugeniusz jechał do pracy. Spieszył się tak bardzo, że nie tylko przekroczył dopuszczalną prędkość o 16 km/h, ale też nie zauważył Pani Małgorzaty i jej córki wchodzących na przejście dla pieszych w wyniku czego potrącił je. Kobieta kierowana instynktem macierzyńskim zasłoniła dziecko własnym ciałem, być może w ten sposób ratując mu życie. Zaraz po tym zdarzeniu matka z dzieckiem zostały odwiezione do szpitala, a Pan Eugeniusz został spisany przez policję. Czy już w tej chwili zastanawiał się nad tym, czy będzie musiał płacić odszkodowanie za wypadek komunikacyjny? Nie możemy tego wiedzieć, zapewne jednak już wtedy żałował swej nieuwagi przy prowadzeniu samochodu.

 

Pani Małgorzata i jej dziecko trafiły do szpitala. Rany matki były o wiele większe niż jej córki. Doznała ona rozlicznych stłuczeń, obrażenia obejmowały całą prawą stronę ciała, a także obie nogi Dziewczynka dzięki bohaterskiej postawie matki uniknęła poważniejszego uszczerbku na zdrowiu, przynajmniej jeśli mowa o zdrowiu fizycznym, choć obydwie doznały wstrząśnienia mózgu. Na szczęście nie doprowadziło ono do żadnych komplikacji neurologicznych.

 

Najbliższe kilka miesięcy Pani Małgorzata spędziła na stopniowym powrocie do zdrowia, który nie był jednak zupełny. Kobieta musiała przejść między innymi zabieg artroskopii kolana uszkodzonego w wypadku oraz była zmuszona poddać się długiej rehabilitacji, która była przeprowadzana przez prywatnych specjalistów. Nie mogła ona bowiem sobie pozwolić na leczenie w terminach wyznaczonych przez NFZ.  Pani Małgorzata musiała na wiele miesięcy zrezygnować z pracy, przez co jej kariera zawodowa poważnie ucierpiała. Mimo długotrwałej rekonwalescencji Pani Małgorzata nadal przeżywała skutki wypadku. Jej prawa ręka często drętwiała, odczuwała też silne bóle w tej kończynie. Utrudniało to domowe sprawunki takie prasowanie czy gotowanie, nie mogła sprawnie operować nożem czy żelazkiem. Także obrażenia nóg poważnie utrudniały jej życie. Nie była nawet w stanie wejść po schodach, nie odczuwając ostrego bólu.  Nie mogła również w pełni zginać kolana. Do końca życia będzie musiała unikać zajęć oraz sportów silnie obciążających ręce i nogi. W pełni sprawnie jest w stanie poruszać się jedynie na krótkich dystansach, a wszelka aktywność fizyczna wiąże się z poważnym wysiłkiem. Przez te objawy nie była w stanie w pełni powrócić do pracy. Nie tylko nadwerężyło to sytuację finansową rodziny, ale też wpłynęło na samoocenę Pani Małgorzaty, która czuła się bezradna i niepotrzebna.

 

Równie poważne okazały się szkody psychiczne jakich doznała Pani Małgorzata. Wielu ludzi bagatelizuje urazy psychiczne, postrzegając je jako objaw słabości, uznając za formę „mazgajstwa” i „rozczulania się nad sobą”. A przecież rany na naszej psychice goją się równie ciężko jak te na naszym ciele. Pani Małgorzata  nabawiła się lęku przed podróżowaniem samochodem i to do tego stopnia, że nie jest w stanie prowadzić, unika nawet jazdy na miejscu pasażera. Cierpi ona na silne migreny, które wymagają leczenia środkami przeciwbólowymi oraz uniemożliwiają spokojny sen. Ma też problemy z oddawaniem moczu, badania dowiodły, że mają one podłoże psychiczne. Silny stres związany z wypadkiem i długi oraz wyczerpującym procesem leczenia wywołał u niej przytłaczające poczucie bezsilności. Popadła w apatię i straciła zainteresowanie jakąkolwiek aktywnością. Świadoma tego jak wielkiej szkody doznała, Pani Małgorzata, zaczęła rozważać jak mogłaby uzyskać odszkodowanie.

 

Mała Irenka nie doznała na szczęście jakiegokolwiek długotrwałego uszczerbku na zdrowiu. Jednakże przez cztery miesiące nie mogła uczęszczać do przedszkola. Mimo, że Irence nic się nie stało pod względem fizycznym, to jej psychika poważnie ucierpiała. Dziecko odczuwa lęki związane z wypadkiem i wydarzeniami jakie nastąpiły potem.  Boi się ciemności, opuszczenia i lekarzy. Istnieje jednak nadzieja, że z wiekiem Irenka zapomni o tych trudnych chwilach.

 

Znajdująca się w ciężkiej sytuacji Pani Małgorzata zrozumiała, że dla dobra swojego i swego dziecka musi walczyć o odszkodowanie za wypadek komunikacyjny. Skontaktowała się więc z warszawską kancelarią specjalizującą się w walce o odszkodowania. Tam niezwłocznie przystąpiono do pracy. Wysłano zawiadomienie do firmy, która ubezpieczała Pana Eugeniusza.  Początkowo ubezpieczyciel był gotów zapłacić odszkodowanie za wypadek komunikacyjny w wysokości 13.310.16 zł argumentując tym, że Pani Małgorzata jest współwinna wypadkowi. Odmówił jej także zwrotu kosztów wizyt u prywatnych specjalistów twierdząc, że jako osobie objętej ubezpieczeniem  zdrowotnym, przysługuje jej darmowe leczenie i nie musi korzystać z prywatnych specjalistów. Warszawska kancelaria nie godząc się na takie warunki, skierowała sprawę do sądu. Półtora roku później prawnicy warszawskiej kancelarii odnieśli  zwycięstwo i sąd zasądził zadośćuczynienie w wysokości 53.431.00 i odszkodowanie w wysokości 24.322.00

 

Sąd swą decyzję uzasadnił przede wszystkim tym, że sprawca nie przestrzegał podstawowych zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym, gdy doprowadził do wypadku, bowiem każdy kierowca ma obowiązek zwolnić przed przejściem dla pieszych, co udowodnili biegli warszawskiej kancelarii. Również nie przychylił się do twierdzenia ubezpieczyciela, że Pani Małgorzata powinna korzystać jedynie z państwowej służby zdrowia, bowiem sąd był w pełni świadom problemów z dostępnością specjalistów w naszym kraju, Tak więc dzięki ciężkiej pracy warszawskiej kancelarii adwokackiej wypłacono odszkodowanie  za wypadek komunikacyjny.