Odszkodowanie za potrącenie na polnej drodze.

Odszkodowanie za potrącenie na polnej drodze
Nawet spacer po polnej drodze może nasz wiele kosztowa

Niezależnie od tego, jakbyśmy się starali, nie uda nam się  całkowicie uniknąć niespodziewanego. Jeden nierozważny krok, jedna decyzja, której konsekwencji nie mogliśmy przewidzieć i nasze życie nieodwracalnie zmieni się na gorsze. Nawet zwykły spacer po łąkach może się źle dla nas skończyć, o czym przekonał się nasz klient poszkodowany w sprawie o odszkodowanie za potrącenie na polnej drodze. Opowiem wam o tej zdumiewającej historii.

 

Pan Gabriel mieszkał na wsi na Mazurach. Był policjantem, w związku z czym wcześnie przeszedł na emeryturę. Wraz z żoną przeniósł się na prowincję, aby odpocząć od stresu związanego z życiem w dużym mieście. Innym powodem przeprowadzki były problemy ze słuchem, tak częste w jego zawodzie, które z wiekiem coraz bardziej mu doskwierały. Dlatego też wraz z żoną Janiną sprzedali mieszkanie w centrum wielkiego miasta i kupili niewielki domek z ogrodem.

 

Ich życie było szczęśliwe. Mimo, że mieli środki finansowe wystarczające, aby mogli przeżyć i co nieco odłożyć, to i tak uprawiali ogród warzywny i hodowali kury oraz kozy, bowiem byli ludźmi zaradnymi i aktywnymi. Część zbiorów zatrzymywali, a resztę warzyw, mleka i jajek Pani Janina sprzedawała na pobliskim targu, co także pozwalało im wesprzeć rodzinny budżet. Mieszkali sami, bowiem ich syn wyjechał do Anglii w poszukiwaniu pracy, a córka  pracowała w policji na drugim końcu kraju. Wiodło im się całkiem dobrze i nawet nie myśleli, że kiedyś będą starać się o odszkodowanie za potrącenie na polnej drodze.

 

Tamtego wiosennego dnia pogoda była ładna. Słońce łagodnie świeciło, w powietrzu unosił się ten pełen świeżości zapach po burzy. Szalała ona w okolicy dzień wcześniej. Pan Gabriel uznał więc, że ten nadal chłodny poranek świetnie nadaje się na spacer, podczas którego miał zamiar nazbierać też nieco świeżych ziół i mlecza na miód. Wybrał się polną drogą, która łączyła pośrednio pobliskie miasteczko i wioskę, którą zamieszkiwał. Lubił to miejsce, jak i całą okolicę i był zadowolony, że się tu przeprowadził.

 

Niestety, tego dnia po tej samej drodze jechał Pan Mirosław. Był  pracownikiem firmy budowlanej, która zajmowała się budową domu jednego z bogatych obywateli naszego kraju, który postanowił się przenieść do tej samej wsi. Pan Mirosław często dostarczał materiały budowlane jadąc boczną polną drogą, która pozwalała mu poważnie zaoszczędzić czas i uniknąć spotkania z policjantami.  Mogli narobić mu poważnych kłopotów z tego powodu, że nieraz nie przestrzegał różnych przepisów związanych z transportem drogowym. Nie chciał tego robić, lecz takie zachowanie wymuszał na nim pracodawca. Tamtego dnia miał właśnie dowieść dużo niezbędnych materiałów, ale musiał się bardzo śpieszyć, ponieważ jego firma nie wyrabiała się w pełni z terminami. Jechał więc na złamanie karku, rozrzucając wokół strumienie błota. Choć nad łąkami unosiła się niewielka mgiełka, to warunki pogodowe były na tyle dobre, że to tylko czynnik ludzki mógł doprowadzić do tego, że będzie trzeba płacić odszkodowanie za potrącenie na polnej drodze.

 

Pan Gabriel właśnie wstawał zerwawszy garść mleczy, gdy nagle usłyszał klakson. Niestety, nie potrafił ze słuchu dobrze ocenić odległości, a także nie przypuszczał, że ktoś będzie jechał tak szybko po bocznej drodze. Gdy tylko podniósł wzrok, zobaczył nadjeżdżający samochód dostawczy i poczuł potężne uderzenie. Pan Mirosław się zatrzymał i widząc czego się dopuścił, wezwał pogotowie, a następnie usiłował pomóc poszkodowanemu na tyle, na ile potrafił. Wkrótce przybyło pogotowie, a wraz z nim policja. Pan Mirosław został zatrzymany i jeszcze tego samego dnia został zwolniony z pracy z powodu opóźnień jakie wywołał.

 

Pan Gabriel obudził się w szpitalu. W wypadku doznał wieloodłamowego złamania trzonów kości podudzia u obu nóg, złamania łuku kręgu po prawej i wstrząśnienia mózgu, oraz wielu drobnych urazów. Przez kilka tygodni musiał przebywać w szpitalu, a następnie przez wiele miesięcy mógł się poruszać jedynie na balkoniku. Musiał też zażywać dużo środków przeciwbólowych i przeciwzakrzepowych, które poważnie nadwerężyły jego zdrowie. Ich wspólny ogródek zaczął zarastać chwastami, bowiem Pani Janina nie miała czasu ani siły sama się nim zajmować, co i tak miało drugorzędne znaczenie, bowiem nie mogła sprzedawać plonów na targu. Słuch Pana Gabriela także uległ znacznemu pogorszeniu. Uwięziony przez wiele miesięcy we własnym domu zaczynał żałować, że przeprowadził się na wieś. Jednakże w lecie odwiedziły ich dzieci. Zarówno syn, jak i córka znający już wcześniej tę historię, namawiali rodziców aby ci starali się o odszkodowanie za potrącenie na polnej drodze. Choć Pan Gabriel początkowo nie dowierzał w to, aby ktokolwiek był mu w stanie pomóc, to jednak postanowił zasięgnąć rady w internecie. Dowiedział się tam o Powszechnym Zakładzie Odszkodowań, kancelarii adwokackiej, która pomaga zawsze, gdy należy się pomoc. Gdy więc skontaktował się z nami i opisał dokładnie swój problem, nasi prawnicy zdecydowali, że należy mu się nasze wsparcie. Najpierw ustaliliśmy, że osobą, która potrąciła naszego klienta był Pan Mirosław. Po wnikliwym przeanalizowaniu całej sprawy uznaliśmy, że trzeba wysłać pismo do ubezpieczyciela firmy budowlanej, dla której w chwili wypadku pracował sprawca. Długo czekaliśmy na odpowiedź firmy ubezpieczeniowej, w końcu jednak przesłali nam list, w którym poinformowali nas, że są gotowi wypłacić odszkodowanie w wysokości 10.000.00 zł. Uznaliśmy jednak, że jest to zbyt mała kwota za odszkodowanie za potrącenie na polnej drodze, więc skierowaliśmy sprawę do sądu.

 

Jak zwykle w tego typu sprawach trzeba było najpierw udowodnić, że nasz klient poniósł szkodę w wyniku działania osób zatrudnionych przez firmę budowlaną. Potem musieliśmy jeszcze wykazać, że Pan Mirosław, choć był bezpośrednim sprawcą wypadku, to tylko w niewielkim stopniu ponosi odpowiedzialność za to, co się stało. W tym przypadku bardzo pomogły zeznania sprawcy, który żałował za swój czyn i został niesłusznie ukarany przez swego pracodawcę za zachowanie zgodne z prawem oraz raport policji, a także zeznania kilku innych pracowników, którzy opowiedzieli jaka sytuacja panowała w ich firmie.

 

Sąd stwierdził, że firma ubezpieczeniowa musi wypłacić odszkodowanie w wysokości 70.000.00 zł.